– Najlepiej gdy uchem jest osoba od początku współtworząca program, a nie przychodząca tylko raz w tygodniu. Wtedy nie musi czekać na wskazówki reżysera, sama wie, co powinna robić – uważa Szymon Łosiewicz. Był uchem zarówno wtedy, kiedy asystował reżyserowi („Jak oni śpiewają”), jak i gdy sam reżyserował (m.in. „Piotr Bałtroczyk na żywo”). – W chwili startu programu reżyser traci wpływ na pewne jego elementy. Tylko przez ucho może jeszcze coś zrobić. Gdy sam nim jest, szybciej reaguje na nieprzewidziane zdarzenia – mówi Łosiewicz.
czytaj więcej na press.pl